- Szkoda, że prace nad nim tak się ciągnęły. Nie był jednak nim zachwycony nasz koalicjant, bo te rozwiązania nie były korzystne dla rolników. Wszystko się sprzysięgło przeciwko tej nowelizacji – ubolewa poseł.
Zapewnia jednak, że PO nie wycofuje się z zaproponowanych w niej zmian.
– To nie znaczy, że rezygnujemy z projektu. Jeżeli tylko będę miał taką możliwość w przyszłej kadencji, to na pewno go złożymy ponownie. Z uwagi na to, że część zawartych w nim propozycji mamy już omówionych z zainteresowanymi stronami, prace nad projektem będą przebiegały sprawnej– zapewnia Paweł Suski.
Dla wielu osób wstrzymanie prac nad projektem to dobra wiadomość.
– Jestem zadowolony – przyznaje Bartosz Mackiewicz, prezes Safe Animal, międzynarodowej bazy danych zwierząt. – Zakładał on, że centralny rejestr zwierząt będzie prowadzić jedna organizacja: Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna, która nie ma żadnej praktyki w tym zakresie. To ewidentne ograniczanie swobody działalności gospodarczej - wyjaśnia Bartosz Mackiewicz. Wskazuje, że projektowi zarzucano niekonstytucyjność.
Biuro legislacyjne w trakcie prac nad projektem również podkreślało, że jest on bardzo niedopracowany. Nawet na poziomie redakcyjnym zawierał on mnóstwo potknięć, np. po punkcie był postawiony zarówno nawias, jak i kropka.
Decyzją posłów PO nie są z kolei zachwyceni obrońcy zwierząt.
– Rezygnacja z prac nad projektem to działanie ze szkodą dla czworonogów – uważa Łukasz Balcer, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.
Wskazuje, że o wprowadzenie rozwiązań, które były zawarte w projekcie, już od dawana zabiega towarzystwo.
– Na przykład ponad 70 lat temu upominaliśmy się o wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchach. Od tego czasu niewiele się zmieniło w zakresie ochrony zwierząt - uważa Łukasz Balcer.
Wskazuje również, że koniecznie trzeba wprowadzić centralny rejestr psów.
– Jeszcze kilka lat temu gminy były temu przeciwne. Teraz niektóre na własną rękę czipują zwierzęta. To im się opłaca, ponieważ pozwala zapobiegać bezdomności psów – wskazuje Łukasz Balcer.
Ponadto w jego ocenie potrzebne jest też wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.
– Nie może być społecznego przyzwolenia na znęcanie się nad zwierzętami. Tymczasem od małego edukuje się młode pokolenie, że tresowanie dzikich zwierząt jest czymś normalnym – mówi.
– Żadna poselska nowelizacja nie poprawi sytuacji zwierząt. Powinien zostać powołany przez rząd zespół roboczy, który zajmie się ochroną zwierząt i zacznie prace u podstaw. Obecnie jest zbyt wiele sprzeczności w różnych ustawach, które dotyczą tego zagadnienia – uważa z kolei Beata Krupianik z Fundacji KARUNA – Ludzie dla Zwierząt, członek rady obywatelskiej NIK.
"Jaki jest pies, czip pomoże zobaczyć"!
Zwierzaki będą miały specjalne kody. Zapłacą za to właściciele. Powstanie też centralny rejestr czworonogów
To scenariusz, który rozważa Ministerstwo Rolnictwa, realizując w ten sposób postulaty samorządów. Obowiązkowe czipowanie może wejść w życie już w przyszłym roku.
Szacuje się, że w polskich gospodarstwach domowych żyje nawet 7 mln psów. Niemal drugie tyle zwierząt nie ma właściciela. Koszty wyłapywania zdziczałych bezpańskich zwierząt ponoszą gminy. Dlatego namawiają rząd do zdecydowanych działań, które pomogą kontrolować sytuację, a także zwiększą odpowiedzialność właścicieli.
Szykuje się przełom w tej sprawie. Rząd zamówił już ekspertyzy dotyczące wykonalności systemu rejestrowania psów i ich identyfikacji. – Badania będą podstawą do podejmowania decyzji dotyczących budowy takiego systemu i przygotowania koniecznych zmian legislacyjnych – wyjaśnia Iwona Chromiak z biura prasowego resortu rolnictwa. Analizy przygotowują trzy firmy wybrane w przetargu zorganizowanym przez ministerstwo. Mają na to czas do końca października.
Oficjalnie jeszcze nie wiadomo, z czego byłoby finansowane czipowanie psów i utrzymywanie centralnego rejestru. Ale gminy mają pomysł – z kieszeni właścicieli. Płaciliby oni za czipowanie zwierzaka u weterynarzy (dziś to koszt rzędu 70–100 zł), a w dodatku gminy mogłyby wreszcie egzekwować od nich trudno dziś ściągalny podatek od psów.
Samorządowcy cieszą się, że resort podjął wreszcie jakieś działania. – U nas psy są wyłapywane, utrzymywane przez schronisko, ale to kosztuje dużo pieniędzy i nie załatwia problemu bezpańskości. Gdyby wprowadzić centralną ewidencję, odpowiedzialność właścicieli byłaby wymierna i znacznie większa – podkreśla Mirosław Lech, wójt gminy Korycin.
W ciągu kilku lat można by rozwiązać problem bezdomności psów.
źródło:http://edgp.gazetaprawna.pl/index.php?act=mprasa&sub=article&id=480882