Jesteś tutaj:
2017-03-14 15:41:00

Oswajanie nie zawsze łatwe

Tekst lek. wet. Dagmara-Święcikowska
magazyn KOCIESPRAWY Nr 91 - MAJ 2010

Koty, uważane za samotników, istoty niezależne, można z sukcesem uspołecznić. Oczywiście nie wszystkie w jednakowym stopniu oswajają się z obecnością człowieka czy innych zwierząt. Każdy kot jest indywidualnością, ma bardziej lub mniej ekstrawertyczną naturę. 

Niektóre koty świadomie, z własnego wyboru zachowują dystans w kontaktach z otoczeniem. Są to introwertycy, dla których najważniejsze jest zachowanie niezależności. Poza typem osobowości nie bez znaczenia jest też wiek samego kota, jego pochodzenie, przynależność rasowa, pula zdobytych wcześniej doświadczeń. Bardzo istotne okazuje się także podejście samego opiekuna do mruczka. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wachlarz społecznych zachowań kształtuje się u kota w ciągu dwóch pierwszych miesięcy życia. Na ten czas przypada tzw. okres kociej wrażliwości. Popełnione jakiekolwiek błędy socjalizacyjne w tym okresie mogą odbić się negatywnie na całym późniejszym życiu mruczka, a przez to na jego relacjach z opiekunem. 
A zatem nie bez znaczenia jest wczesne dotykanie kociąt, branie ich na ręce. Tego typu kontakty z człowiekiem sprzyjają rozwojowi emocjonalnemu kociąt, a także obniżają poczucie strachu.


Trzeba też pamiętać o tym, że pewne zachowania kocięta przejmują po swoich przodkach. I nie chodzi tutaj tylko o podłoże genetyczne, ale i o podpatrywanie działań rodziców. Przyjmuje się, że kocięta pochodzące od spokojnych, miłych, udomowionych kotów łatwiej oswajają się z człowiekiem. Zadomowić łatwiej jest też kocięta niż koty dorosłe, tak samo jak koty wcześniej udomowione niż dzikusy. Uwaga! Nie każdego kota dziko żyjącego uda się udomowić. Niektóre mruczki są bardzo oporne na domestykację i niezależne. Oczywiście zawsze warto spróbować oswoić takiego kota, na tyle, na ile jest to możliwe.


Przeprowadzka do nowego domu wiąże się dla każdego mruczka z dużym stresem. Kocięta zabrane od matki bardzo za nią tęsknią. Odczuwają one także brak swojego rodzeństwa. Takim kociakom należy zapewnić odpowiednią opiekę, najlepiej przez 24 godziny na dobę, zwłaszcza w pierwszym okresie aklimatyzacji. Opiekun musi stać się dla małego mruczka „matką zastępczą", jego przewodnikiem po nowej rzeczywistości. 
Co się tyczy adopcji dorosłych osobników, to przede wszystkim należy oswoić je z nowym otoczeniem, a dopiero później z opiekunem i innymi współlokatorami (pozostałymi domownikami, czworonogami). Koty bardzo mocno przywiązują się do miejsca, w którym przebywają na co dzień. W nowym otoczeniu trudno jest im się odnaleźć. Mogą być trochę zagubione. Dlatego w nowym domu trzeba stworzyć mruczkowi coś w rodzaju azylu, zbliżyć jak najbardziej warunki bytowe do tych, które kot znał wcześniej. Przede wszystkim trzeba dla kota przygotować pomieszczenie, które będzie dostępne tylko dla niego, przynajmniej przez te pierwsze kilka, kilkanaście dni. Powinno tam znaleźć się wszystko to, co jest kotu niezbędne. Mam na myśli legowisko, jakieś kryjówki, miseczki z jedzeniem i wodą, kuwetę, kilka zabawek, drapak. Wraz z kotem dobrze będzie przenieść pod swój dach cały koci ekwipunek z poprzedniego domu. W otoczeniu znanych sobie przedmiotów kot poczuje się pewniej, bezpieczniej, a w rezultacie szybciej zaadaptuje się do nowej rzeczywistości. Ważne, aby otrzymywał to samo jedzenie, jakie dostawał uprzednio, a kuweta była wypełniona tym samym, znanym mu żwirkiem. Warto też na kilka dni przed przybyciem mruczka umieścić pomocniczo w domu preparat zawierający kocie feromony. Wyczuwana przez mruczka ich obecność skróci czas aklimatyzacji i poprawi mu znacząco samopoczucie.

Opiekun nie może wymuszać na przybyszu żadnych zachowań. Musi wykazać się cierpliwością i konsekwencją w działaniu. Lepiej zdystansować się na pewien czas od kota niż go wystraszyć. Jeżeli mruczek nie chce być dotykany czy brany na ręce, to trzeba to uszanować. Oczywiście nie wolno całkowicie odizolowywać się od kota. Właściciel musi uczynić siebie obiektem bardziej dla niego interesującym. Wystarczy, że będzie starał się przebywać w jego pobliżu, obserwował jego poczynania, podrzucał mu smakołyki. Tu jak ulał pasuje stwierdzenie „przez żołądek do serca". Smakołyk potrafi skutecznie zachęcić mruczka. A zatem dobrze jest wabić kota smakołykiem trzymanym w ręce. Wskazane jest też przemawianie do czworonoga spokojnym tonem. Jednak ten decydujący ruch w inicjowaniu kontaktu należy pozostawić kotu. Ośmielony kot sam podejdzie do opiekuna i będzie domagał się od niego uwagi. Wówczas w żadnym wypadku nie wolno kota ignorować. Koniecznie trzeba przekazać mu informację zwrotną, że taki stan rzeczy nam odpowiada. Jednak z wylewnością uczuć nie należy przesadzać, ponieważ ekspansywność może wystraszyć pupila i na nowo zdystansować go do opiekuna.

Kolejnym krokiem powinno być udostępnienie mruczkowi pozostałej części terytorium. Kot powinien się z nim na spokojnie zaznajomić. Dopiero później można zacząć aranżować spotkania z innymi współlokatorami. Jeśli nasz kot ma być kotem swobodnie wychodzącym na zewnątrz, to z jego pierwszymi wyprawami w teren należy odczekać, przynajmniej kilkanaście tygodni. Najpierw kot powinien przyzwyczaić się do nowego domu i opiekuna. W przeciwnym razie może udać się w drogę powrotną do swojego poprzedniego miejsca pobytu, a w rezultacie z takiej podróży może po prostu nie wrócić. 

 

Czytano: 544 razy
Produkcja i hosting: ZETO-RZESZÓW Strony www - Strony internetowe - Aplikacje internetowe - Sklepy internetowe - Portale korporacyjne
Nowe zasady dotyczące cookies W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.
[zamknij]