Brenda wyszła na spacer z przypadkowym wolontariuszem, wróciła z właścicielem.
Co się wydarzyło podczas tej godziny z Brendą, dla znajomych Bunią?
Mała, czarna, z białą krwatką i skarpetkami, a teraz też przypruszonym siwizną pyszczkiem, esencja kundelkowatości. Przez ostatnie 7 lat nic nie zapowiadało, że jest w stanie kogoś w sobie rozkochać.
Cicha, nieśmiała czy też lękliwa, przemykająca się ukradkiem, nie rzucająca w oczy...
Aż pewnego dnia dostała szansę, żeby mimo całej swojej niechęci do bycia w centrum uwagi, tam właśnie się znaleźć.
Czy grzecznie szła na smyczy, kusząc zapowiedzią przyszłych takich codziennych, spokojnych spacerów?
A może też co chwilę ukradkiem zerkała na osobę na drugim końcu smyczy, wzbudzając ciekawość: co się w tej główce myśli? Czy ja jej się podobam? Czy sprawiłam, że jest szczęśliwa?
Czy też lekki cień rezygnacji w oczach rozpalił w sercu chęć jego rozpędzenia?
Nie wiemy, co się dokładnie dzieje podczas tych spacerów. Wiemy jednak, że czasami zapada podczas nich zmieniająca życie psa decyzja i pada to wyczekiwane: tak, następnym razem wyjdziemy stąd razem, na zawsze.
***
Jeśli chcecie pomóc pozostałym schroniskowym psiakom, zachęcajcie do odwiedzania schroniska Kundelek i wyprowadzania naszych podopiecznych na spacer. Te spacery to dla wielu z nich szansa na cud.