Jesteś tutaj:
Odebrane suczki
2017-08-23 19:36:12
Pod opiekę Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt trafiły dzisiaj dwie dorosłe, ale nadal młode suczki. Jedna z nich dopiero co urodziła kolejny miot - trzy suczki, dwa samce.
Jest to historia, jakich wiele w naszym kraju. Ludzie nieradzący sobie ze swoim własnym życiem, którzy prędzej wydadzą każdy grosz, jaki uda im się zdobyć, na alkohol niż na pokarm dla siebie, nie mówiąc już o karmie dla psów, wieś, bieda. Skąd psy się u nich wzięły? Ktoś podrzucił, przybłąkały się i już tak zostały. Właściwie to ich nie potrzebują, tylko kłopot. Stoją zapięte na łańcuchach, bo teren nieogrodzony. Z początku jeszcze na noc były spuszczane, ale po tym jak z głodu pozagryzały kury sąsiadom już nawet i tej odrobiny wolności nie zaznawały. Tragiczny los czekał jakiekolwiek szczenięta, które przyszły na świat: po prostu znikały, miot za miotem...
Do Stowarzyszenia zgłosiła sprawę sąsiadka, prosząc o pomoc dla suczek - jedna znów miała mieć szczeniaki, które zapewne pewnego dnia cicho znikną. Dla jednego z psów: samca, sama znalazła nowy dom we wsi. Po rozważeniu naszych możliwości, zdecydowaliśmy się objąć zwierzęta opieką. Następnego dnia pojechaliśmy na miejsce i polubownie zabraliśmy wszystkie psy.
Tylko spójrzcie, jak smutne życie wiodły do tej pory: łańcuch, klepisko, brak stałego dostępu do wody.
Mamy nadzieję, że pod naszą opieką ich los się odmieni i zaznają jeszcze wiele ludzkiej miłości. Szczególnie że są to tak kochane, kontaktowe pieski.
Jest to historia, jakich wiele w naszym kraju. Ludzie nieradzący sobie ze swoim własnym życiem, którzy prędzej wydadzą każdy grosz, jaki uda im się zdobyć, na alkohol niż na pokarm dla siebie, nie mówiąc już o karmie dla psów, wieś, bieda. Skąd psy się u nich wzięły? Ktoś podrzucił, przybłąkały się i już tak zostały. Właściwie to ich nie potrzebują, tylko kłopot. Stoją zapięte na łańcuchach, bo teren nieogrodzony. Z początku jeszcze na noc były spuszczane, ale po tym jak z głodu pozagryzały kury sąsiadom już nawet i tej odrobiny wolności nie zaznawały. Tragiczny los czekał jakiekolwiek szczenięta, które przyszły na świat: po prostu znikały, miot za miotem...
Do Stowarzyszenia zgłosiła sprawę sąsiadka, prosząc o pomoc dla suczek - jedna znów miała mieć szczeniaki, które zapewne pewnego dnia cicho znikną. Dla jednego z psów: samca, sama znalazła nowy dom we wsi. Po rozważeniu naszych możliwości, zdecydowaliśmy się objąć zwierzęta opieką. Następnego dnia pojechaliśmy na miejsce i polubownie zabraliśmy wszystkie psy.
Tylko spójrzcie, jak smutne życie wiodły do tej pory: łańcuch, klepisko, brak stałego dostępu do wody.
Mamy nadzieję, że pod naszą opieką ich los się odmieni i zaznają jeszcze wiele ludzkiej miłości. Szczególnie że są to tak kochane, kontaktowe pieski.
Czytano: 1330 razy