Jesteś tutaj:
„KOT WOLNO ŻYJĄCY”, „MIEJSKI”?
2016-09-18 10:31:09
„KOT WOLNO ŻYJĄCY”, „MIEJSKI”?
Od dawna w słowniku osób zajmujących się zwierzętami funkcjonuje pojęcie „kotów wolno żyjących” jednak niewiele osób kolokwialnie mówiąc wie z czym to się je…
Kot wolno żyjący z wyglądu niemal niczym nie różni się od swojego brata kota domowego. Różnice polegają jednak na czymś innym niż tylko powierzchowność. Kot wolno żyjący inaczej nazywany „miejskim”, „wolno bytującym” lub „dzikim” jest zwierzęciem urodzonym na wolności (nie ma znaczenia, czy jest to miasto, wieś czy też ogródki działkowe itd.). Nieskrępowany ludzkimi zwyczajami uczy się życia bez człowieka rozumianego jako właściciel. Instynktowne starania kota polegają na znalezieniu miejsca, w którym byłoby dość jedzenia, aby wyżywić siebie , a w przypadku kocicy przyszłą kocią rodzinę. Mimo, że kot jest zwierzęciem łownym i sam potrafi przetrwać bez człowieka, łatwiej jest mu przyjść na gotowe (jedzenie). Ulubionym, odwiedzanym z regularnością biologicznego zegara miejscem staje się okolica domu człowieka. Pierwszego, który dokarmi kota. Dokarmiający często nie zdaje sobie sprawy, że samo dokarmianie kotów jest dopiero pierwszym krokiem w udzielaniu pomocy tym zwierzętom. I tak, chcąc nie chcąc człowiek ten bierze częściową odpowiedzialność za los kota. Jeżeli jest świadomym karmicielem kotów, to natychmiast złapie, wysterylizuje i wypuści kota tam gdzie go złapał. W ten prosty sposób zapobiegnie rozmnażaniu się zwierząt, które dokarmia. Osoba która koncentruje się jedynie na dokarmianiu kotów w niedługim czasie odkrywa że jest ich coraz więcej, a pod dom przychodzą także kocięta i kolejne kocięta, i następne. Dokarmianie staje się wtedy tak uciążliwym obowiązkiem, że człowiekowi nie starcza już sił, czasu i środków na dokarmianie tak dużej ilości kotów. Wtedy, dzwoni do schroniska bądź Organizacji prozwierzęcych i prosi o pomoc…
Najczęściej - domagamy się pomocy w postaci wyłapania zwierząt i umieszczenia ich w schronisku bądź domach adopcyjnych jest to jednak duuuuuuży błąd. Kot wolno żyjący najlepiej czuje się bowiem we własnym środowisku – w tym, w którym się wychował. Przeniesienie go do domu lub schroniska to straszna trauma, czasem kończąca się śmiercią zwierzęcia.
Co więc robić?! Pyta zaniepokojony dokarmiacz. Urząd Miasta Rzeszowa oraz nasze Stowarzyszenie od lat prowadzą wspólne dokarmianie kotów wolno żyjących oraz darmową sterylizację/kastrację kotów wolno żyjących. Działanie te mają na celu kontrolowane obniżenie populacji kotów wolno żyjących, jak i pomoc w zakresie ich dokarmiania. Jedno i drugie zadanie nie należy do niczyich obowiązków, nie można więc wymagać od kogokolwiek wyłapania kota w celu sterylizacji. Nasze Stowarzyszenie. umożliwia wyłapanie kotów wolno żyjących wypożyczając za darmo klatki pułapki (dostępne w Miejskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt przy ul. Ciepłowniczej 3 w Rzeszowie). Urząd Miasta Rzeszowa pokrywa zaś koszty kastracji i sterylizacji kotów wolno żyjących w wybranych lecznicach weterynaryjnych. Pomóc jednak sobie i kotom możemy sami, wystarczy odrobina dobrej woli. Możemy także wpisać się na listę karmicieli kotów dostępną w biurze Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt przy ul. Słowackiego 24/62 w Rzeszowie i otrzymać darmową karmę dla zwierząt.
Czy koty wolno żyjące przetrwają w naszych miastach? – to jedno z najczęściej stawianych przez nas pytań. Natura jest czasem okrutna i bezwzględna, i nie oszczędza zwierząt. Ma jednak tę cudowną zaletę, że żadnej istoty nie pozostawia bez możliwości przetrwania. O resztę zadbają już same koty i to naprawdę - wystarczy.
Czytano: 1911 razy